I tak jeszcze coś na dobranoc.
Może z bohemą, Paryżem i tym bardziej Montmartrem, autor ma niewiele wspólnego, ale pięknie jest.
Erotyk dla następcy
I
Przeprowadź ją przez pokój
niby ścieżką wśród lasu
na stole
zapal różę
dobrą jak nocna lampka
Potem
rozbieraj ją delikatnie
z obronnych gorsetów
z zaciśnięcia rąk
drżenia ramion ...
Otul szeptem.
A jeśli kiedyś
wybiegnie nagle z pokoju
biegnij za nią
nie pozwól
ukryj jej twarz
w swych wielkich rękach
mów słowa
dużo słów
te wszystkie
których ja zapomniałem
których się wstydziłem
Proszę cię
ty
którego nienawidzę
który przyjdziesz po mnie
by z jej drobnych piersi
zdrapać ślady mych rąk
rozchylić jej kolana
proszę cię
bądź dla niej dobry
II
Nie wiesz
że będziesz kochał mnie
że powie ci słowa
wypróbowane ze mną
że w jej włosach
poczujesz mój oddech
na jej brzuchu
napotkasz nocą
moje ręce
I jeśli czasem
wciągając cię w siebie
aż do zachłyśnięcia
pomyli nasz imiona -
nie myśl o mnie z nienawiścią
to ja
uczyłem ją jak dziecko
nie wstydzić się krzyku imion nagich ciał
to ja
czasem jeszcze mówię do ciebie
wtedy
myślałem
że mówię tylko do niej
III
Twój cień w jej oczach
to mój cień
jej głos pełen niepokoju
to mój głos
gdy ona cofa się z lękiem
ja powracam
pamiętaj
na każde twoje słowo
zbyt ostre
na każdy gest
nie dość szczery
ja powracam
pamiętaj
I jeśli kiedyś sama
zapłacze nocą
nie wchodź do jej pokoju
już ja
będę przy niej
Bohdan Urbankowski
dobranoc
poniedziałek, 28 stycznia 2013
Montmartre
“Paryżanom ten mały raj pełen bzów i róż wydawał się kresem świata. “
Jean Renoir
Wzgórze Montmartre, z imponującą bazyliką Sacré-Cœur góruje nad Paryżem, niczym naturalna warownia. Warownia, niegdyś oblegana przez bohemę artystyczną, która pod koniec XIX wieku szczególnie ukochała sobie to miejsce.
Trudno się dziwić - kiedyś wzgórze odłączone było od miasta i miało charakter typowo wiejski. Małe domki, ogrody, winnice, liczne wiatraki, wąskie, brukowane uliczki, no i artyści. To oni nadali temu miejscu tak specyficzny klimat. Bez nich, bez całej tej artystycznej cyganerii, Montmartre nie byłby tym samym miejscem.
Camille Pissarro - Boulevard Montmartre by Night, 1897 |
To w końcu tu żyli i tworzyli tacy artyści jak Auguste Renoir, Edgar Degas, Paul Verlaine, Max Jacob, André Derain, czy tancerka La Goulue. Stąd na artystyczną estradę wyszli Vincent van Gogh i Pablo Picasso . Tu urodził się Maurice Utrillo i tu mieszkał wraz ze swoją matką, malarką i modelką, Suzanne Valadon. Wreszcie, to nigdzie indziej, jak na Montmartre, żył i tworzył największy piewca tego małego, specyficznego świata - Henri Toulouse-Lautrec.
I też nigdzie indziej, ale na Wzgórzu, przy ulicy Rue Ravignan pod numerem 13, mieściła się kamienica Bateau-Lavoir, w której mieszkała grupa artystów związanych z Picassem.
Rue au Lapin Agile |
Oczywiście nie można zapominać o innych odsłonach okolic wzgórza Montmartre. O lokalach rozrywkowych, music-hallach, kabaretach i oczywiście licznych burdelach, bo miejsce na tego typu przybytki było idealne ze względu na swoje położenie, z dala od zgiełku centrum Paryża. Chociaż samo wzgórze zachowało do końca swój beztroski i "niewinny" nastrój.
“U stóp północnego stoku Wzgórza, na bulwarach Rochechouart i Clichy, kwitła hulanka i płatna miłość. Szczyt Wzgórza pozostał wierny sielskim rozrywkom. Bistra z tarasami, knajpki z altankami, tancbudy to spadkobiercy owych szynków i gospód, gdzie paryżanie już od XVIII wieku mieli zwyczaj w pogodne dni pociągać kwaskowate winko z miejscowych winnic.”
Jean-Paul Crespelle “Utrillo”
Po I Wojnie Światowej, większość artystów przeniosła się na drugi koniec Paryża i tym razem obrając sobie za cel wzgórze, choć już mniej sławne - Montparnasse.
“Montparnasse wydał się miejscem o wiele mniej skomercjalizowanym od Montmartre’u, oszczędzonym przez spekulantów i promotorów nieruchomości.”
Guillaume Apollinaire
schody na Montmartre |
widok ze Wzgórza na obecny Paryż |
”(…) może w niebie jest jakiś Montmartre, jakieś niebiańskie wzgórze? Dlaczego nie? Powiadają, że tam jest wiele domostw, a więc może i wiele dzielnic. Ów nadziemski Montmartre mieściłby się gdzieś na peryferiach nieba, coś niby przedmieście, niby trzeciorzędne niebo, dokąd Pan Bóg wyprawia ludzi, z którymi nie wie, co począć, a nie ma serca odesłać ich do piekła. Artystów takich jak Vincent, Henryk Rousseau, Desboutins (…). Ludzi takich, jak Agostina, Julia, Pere la Pudeur, Gruba Maria, albo takich, jak Gaston, Tremolada, Tanguy, Colette, Sara, a nawet nieszczęsna La Goulue… Modelki, midinetki, loretki. Biedne dziewczyny publiczne (…). Jeżeli takie niebo istnieje, to i tan tam pójdzie z pewnością!”
P. La Mure - "Moulin Rouge"
Dzień dobry
Montmartre to takie szczególne miejsce, które zadomowiło się w moim sercu na długo przed tym, zanim zobaczyłam je na własne oczy.
To takie miejsce, dla którego chciałabym przenieść się w czasie. Koniec XIX wieku. Kawiarnie. Kabarety. Wiatraki. Artyści. Muzy. Modelki. Z daleka od pędu i cywilizacji dzisiejszego świata. Tego, w którym żyjemy i który znamy, ale który niekoniecznie lubimy.
Montmartre - je t'aime. Po prostu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)